Archiwum 31 marca 2011


mar 31 2011 Pierwsze kroki w handlu ksiązkami
Komentarze (0)

W 2007 roku definitywnie zakończyłem swoją ostanią działalność - Firany.  Interes dochodowy, ale jak szybko się zaczął, tak szybko się skończył. Rynek zalały firanki z Chin po 5 złotych, którymi naprawdę fajnie się handlowało. Problem jednak w tym, że niemal każdy przeciętny handlarz widząc, że jest to niezły interes, szybko otwierał stoisko z takimi firankami... Jeszcze trochę i pewnie połowa sprzedających miałaby na stołach tylko takie firanki. Konkurencja zrobiła się ogromna i dobry interes padł szybciutko.Prawdziwy bum trwał może 2 sezony i tutaj wyszła tylko nasza polska mentalność.

Dla przykłady Słowacy utrzymywali trend wznoszący przez kilka dobrych lat i właściwie do tej pory można nieżle zarobić w tym kraju sprzedając firanki. My Polacy przyjęliśmy metodę odsprzedaży informacji o tym, gdzie się można zaopatrzyć każdemu kto tylko chciał, a że jesteśmy narodem poniekąd chytrym, to za każde 100zł mieliśmy na rynku nowego konkurenta. Wniosek jest prosty - Zniszczyliśmy się sami!

Przyszedł czas na zmiany. Wtedy właśnie narodził się pomysł pracy z ksiązkami. Na początku bardziej jako hobby, bo wiara w to, że w czasach, kiedy ludzie odłożyli tradycyjną książkę do lamusa można jeszcze zarobić choćby na utrzymanie raczej nie istniała.

A więc...Zabieram swoją pokaźną biblioteczkę do samochodu i wyjeżdżam na targowisko. W zasadzie z żadną wiedzą jak to będzie funkcjonować i jakie będą efekty - to jednak mogłem sprawdzić tylko w praktyce - wszak trudno na przeciętnym targowisku nawet w dużych miastach, można spotkać jakiekolwiek stoisko z książkami - obojętne czy nowymi, czy też używanymi.

Efekt?

Zdumiewająco dobry. Ludzie interesują się sprzedażą książek w tej formie. Część przychodzi zobaczyć szokująco nowe stoisko na ich bazarze i przegladają w nieskończoność wszystkie pozycje, inni - pewni siebie pytają o dany tytuł i kupują lub zamawiają. Oba typy klientów mają taki sam procent zakupu. W twej pierwszej grupie wielu jest takich, którzy kupują ksiązki tylko po to, aby swoim znajomym powiedzić:

- Popatrz! takie coś kupiłem na targowisku!

Dopiero po dłuższym czasie przekonałem się jak ważnymi są oni klientami. Reklama rozrastała się w najlepszy możliwy sposób.

Były jednak i wielkie minusy.

Waga - wybrażacie sobie każdego dnia wyrzucenie z samochodu, poukładanie i zapakowanie spowrotem 2 ton książek? Makabra:)

Pogoda - Fajnie jest dopóki mamy sloneczko i na wolnym powietrzu sobie sprzedajemy. Wystarczy jednak, że przyjdą czarne chmury i klintów brak. A niech nas jeszcze zaskoczy nagły deszcz i zaleje ksiązki. Argument zdecydowanie nie pozwalający rozwinąć takiej formy sprzedaży.

Kurz - Po kilku wyjazdach - szczególnie na bazary położone w pobliżu ulic, dostrzegłem, że wszystkie ksiązki bardzo szybko stają się coraz bardziej brudne. niestey...na to już lekarstwa znaleźć się nie dało i zrozumiałem dlaczego takich handlujących spotkać się po prostu nie da....

http://czytadlo.bazarek.pl

mar 31 2011 Początki...
Komentarze (0)

Właściwie zajmowałem się już w życiu wszystkim i w każdym temacie próbowałem znależć swoje miejsce. Ale tak naprawdę na odpowiednie tory trafiłem dopiero zabierając się za książki i prasę przedwojenną. Pierwszy raz w życiu poczułem, że to właśnie jest moje powołanie i w tym kierunku powinienem iść. Z miliona rzeczy to właśnie książki sprawiają mi największą przyjemność zarówno w pracy, jak i w życiu codziennym.

Na tym blogu chciałbym podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniami i opiniami - czyli całą wiedzą jaką w tej dziedzinie posiadłem. Mam nadzieję, że to będzie dla Was zarówno dobrą motywacją, jak i ciekawym zbiorem informacji... Zapraszam więc do lektury moich notek...